29 lipca 1995 roku był wyjątkowym dniem, który już na zawsze wielkimi zgłoskami zapisał się na kartach historii bełchatowskiego klubu. Mecz z zabrzańskim Górnikiem, choć przegrany po heroicznym boju 3:4, pozostaje jedną z najpiękniejszych kart w naszej kronice. W 30. rocznicę tego wydarzenia postanowiliśmy obudzić na nowo wspomnienia i przypomnieć, jak doszło do premierowego występu biało-zielono-czarnych w piłkarskiej elicie. Zapraszamy do kopalni wspomnień sprzed trzech dekad!
PROLOG
Wielu kibicom czasy ekstraklasowego GKS-u Bełchatów z całą pewnością kojarzą się głównie z osobą śp. trenera Oresta Lenczyka, twórcą największego sukcesu w historii klubu – wicemistrzostwa Polski z 2007 roku; ewentualnie z Kamilem Kieresiem, który trzykrotnie prowadził „Brunatnych” w piłkarskiej elicie. Na przestrzeni lat dwukrotnie razy stery naszej drużyny przejmowali m.in. Krzysztof Pawlak i Paweł Janas, ale w debiutanckim meczu na poziomie Ekstraklasy biało-zielono-czarnych – do starcia z czternastokrotnym mistrzem Polski Górnikiem Zabrze – poprowadził Władysław Łach, który w Bełchatowie pojawił się w lipcu 1993 roku. Dla liczącego wówczas niespełna 20 lat Górniczego Klubu Sportowego „Bełchatów” był to najważniejszy moment w historii.
DROGA DO LIGOWYCH BRAM RAJU
Zacząć wypada od cofnięcia się wspomnieniami do początku drogi, która zaprowadziła GKS Bełchatów do krajowej elity. Przed rozpoczęciem drugoligowego sezonu 1994/95 z klubem pożegnało się kilku podstawowych graczy z Wiesławem Makiem i Dariuszem Malagowskim na czele, a ekipę dowodzoną przez trenera Władysława Łacha (na zdjęciu) wzmocniono znanymi m.in. z boisk 1. Ligi (dzisiejszej Ekstraklasy) Dariuszem Durdą (Zawisza Bydgoszcz) i Dariuszem Rzeźniczkiem (GKS Katowice).

Bełchatowianie drugoligowe rozgrywki rozpoczęli od wygranego na własnym terenie spotkania z Karpatami Krosno 3:0, co już od początku rozbudziło apetyty kibiców na dobry wynik końcowy. Warto wspomnieć, że wówczas za zwycięstwo przyznawane były nie trzy – jak to jest obecnie, ale zaledwie dwa punkty. Dlatego drużyn „ostrzących sobie zęby” na awans było co najmniej kilka; ze spadkowiczami z elity Polonią Warszawa i Siarką Tarnobrzeg na czele oraz zawsze groźnym Motorem Lublin.
Następnie przyszła seria wyjazdowych remisów: z Błękitnymi Kielce, Wisłoką Dębica i Jagiellonią Białystok (po 1:1), przedzielona tryumfami przed bełchatowską publicznością z FC Piaseczno (1:0) i Okocimskim Brzesko (2:0). Z każdą kolejną serią gier biało-zielono-czarni potwierdzali, że miano faworytów ich nie paraliżuje, a wyjazdowa wygrana z Lublinianką Lublin (2:1) i nokaut przeprowadzony przy S3 na Szombierkach Bytom (5:0) były tego potwierdzeniem. 9 zwycięstw, 6 remisów i tylko dwie porażki zapewniły „Brunatnym” 2. miejsce w tabeli na półmetku rozgrywek, tuż za plecami Siarki Tarnobrzeg, którą w dodatku GKS pokonał u siebie 2:0.
W czasie przerwy zimowej zespół został wzmocniony Zbigniewem Grzesiakiem (z Legii Warszawa) oraz Krzysztofem Stockim (z Błękitnych Kielce). W rundzie wiosennej GKS potwierdził swoje aspiracje i od początku konsekwentnie punktował, wykonując w wyjazdowym spotkaniu z FC Piaseczno (20. kolejka) „Milowy krok ku ekstraklasie” – jak pisał po zwycięstwie 2:0 na boisku trzeciej siły w lidze „Tydzień Bełchatowski”. Wyjątkowej urody była pierwsza bramka, którą uderzeniem z 16 metrów w samo „okienko” zdobył Jarosław Chwiałkowski (na zdjęciu). 24-latek znał już smak 1. Ligi (tak wówczas tytułowano Ekstraklasę), grając przez dwa lata w barwach bydgoskiego Zawiszy i był jednym z tych piłkarzy, na których trener Łach stawiał najczęściej.
– Gdy przychodziłem do Bełchatowa trener Władysław Łach zmienił mi pozycję na boisku. Z napastnika stałem się skrzydłowym i o dziwo, zacząłem zdobywać więcej bramek. Nie chwaląc się, kilka z nich było naprawdę efektownych. – wspomina po latach Jarosław Chwiałkowski. – Współpraca z trenerem Łachem układała się bardzo dobrze; osobiście sporo mu zawdzięczam. – dodał.

Po zwycięstwie w Piasecznie, „Brunatni” w kolejnych tygodniach „odprawili z kwitkiem” choćby Wisłokę Dębica (3:0), Jagiellonię Białystok (1:0) i pokonali w stolicy z tamtejszą Polonię (1:0). Domowa wygrana z Lublinianką Lublin (2:0) w 25. kolejce sprawiła, że – jak mówił w pomeczowym wywiadzie przed kamerą TVP Łódź kapitan drużyny Mariusz Gawlica: – Nie było już odwrotu, a GKS wskoczył na pozycję lidera tabeli 2. Ligi (grupy wschodniej).
Utrzymując bezpieczny dystans nad kontrkandydatami do awansu – pomimo trzech kolejnych remisów z rzędu: 0:0 w Bytomiu z Szombierkami, 1:1 u siebie z Unią Tarnów i 0:0 w Tarnobrzegu z Siarką, giekaesiacy po zwycięstwie w 29. kolejce nad Radomiakiem Radom (3:0) mieli aż siedem punktów „zapasu” nad trzecim w tabeli FC Piaseczno i dwa nad wiceliderem z Tarnobrzega. Gdyby nasz zespół wygrał w kolejnym spotkaniu z Pomezanią Malbork – a okazje ku temu były wyśmienite, choćby ta z 70. minuty, kiedy po strzale Grzesiaka rywale ratowali się wybiciem piłki z linii bramkowej – awans byłby przypieczętowany już 27 maja. Lecz jak głosi staropolskie porzekadło: „Co się odwlecze, to nie uciecze”.
Nadeszła długo wyczekiwana przez bełchatowskich kibiców niedziela 4 czerwca 1995 roku i mecz z Hetmanem Zamość. Tuż przed godziną 13:00 stadion przy ul. Sportowej 3 był szczelnie wypełniony, a giekaesiakom do pełni szczęścia wystarczał remis. Bełchatowianie zagrali bez kunktatorstwa; odważnie i zdecydowanie. Po dwóch trafieniach Roberta Górskiego i golu Jacka Berensztajna, zwyciężyli 3:0 i korki od szampanów wystrzeliły!
– Po wygranych na wyjazdach meczach z FC Piaseczno i warszawską Polonią dostrzegłem szansę na 1. Ligę. Wtedy nadrobiliśmy kilka punktów nad drużynami goniącymi. Wystarczyło tego pilnować (…) Dzisiaj od początku spotkania wierzyłem, że zespół sobie poradzi. – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Władysław Łach. – Przed pięcioma laty wprowadziłem do 1. Ligi Hutnika Kraków, teraz szczęście uśmiechnęło się do mnie po raz drugi. To wspaniałe przeżycie. – dodawał podkreślając jednocześnie, że chciałby aby zawodnicy, którzy wywalczyli awans zagrali na pierwszoligowych boiskach, ponieważ jak mówił – Bardzo dużo zrobili dla tego klubu i dla mnie jako trenera.
Awans był olbrzymim sukcesem piłkarzy, działaczy oraz dyrekcji i całej załogi Kopalni Węgla Brunatnego „Bełchatów”. GKS był pierwszą w historii drużyną z ziemi piotrkowskiej, która wywalczyła awans do piłkarskiej elity.
– Pamiętam, że tuż po awansie śmialiśmy się w szatni, że za ten historyczny wynik, być może kiedyś wybudują nam w Bełchatowie pomnik, ponieważ dokonaliśmy rzeczy wcześniej nieosiągalnej dla klubu. – wspominał przed laty w rozmowie z GKS.net.pl, były defensor „Brunatnych” Artur Lamch. Pomnika nie było, choć w nagrodę od Wojewody piotrkowskiego Włodzimierza Kulińskiego drużyna otrzymała… tort z napisem „1. Liga GKS Bełchatów”.
– Dla młodego chłopaka, który się tu wychował była to największa frajda. Długo walczyliśmy o Ekstraklasę dla Bełchatowa. Wcześniej było kilka takich sytuacji, że niewiele nam brakowało, aż w końcu przyszedł taki moment, że dojrzeliśmy do tego jako drużyna i ten historyczny awans był taką nagrodą za pracę wykonaną w klubie dla nas, piłkarzy, ale również dla działaczy, kibiców i ludzi związanych z GKS. – wspomina legenda klubu, Jacek Berensztajn.
– Rozpierała nas duma, ponieważ wykonaliśmy świetną robotę. Pod względem piłkarskim byliśmy bardzo dobrą drużyną, tworzącą zgrany kolektyw, a do wysokiego boiskowego poziomu zespołu; pod względem organizacyjnym dostosowały się również władze klubu. Wszystkie pensje płacone były na czas, do tego premie za zwycięstwa, przedmeczowe zgrupowania w ośrodku „Wawrzkowizna”. GKS był wówczas jednym z najlepiej zarządzanych klubów piłkarskich w kraju. – wspominał Jarosław Chwiałkowski.

Bankiet z okazji historycznego awansu, na którym zawodnicy otrzymali m.in. pamiątkowe medale oraz szklane piłki z grawerem, odbył się w Hotelu Sport w Bełchatowie, a następnie drużynę gościł u siebie w ratuszu Prezydent Piotrkowa Trybunalskiego Michał Grzegorz Rżanek. Przed ostatnim meczem w sezonie (z Motorem Lublin 2:1) przy dźwiękach Orkiestry KWB Prezes klubu Zdzisław Drobniewski, kierownik drużyny Dariusz Marzec oraz piłkarze otrzymali pamiątkowe puchary ufundowane przez „związkowców” z kopalnianej „Solidarności”.
– Awans piłkarzy w dwudziestolecie kopali jest wielkim wydarzeniem w życiu naszego regionu, bowiem województwo piotrkowskie jeszcze nigdy w swoim dwudziestoleciu nie miało drużyny na tak wysokim szczeblu rozgrywkowym. Jest to wspaniałe, niepowtarzalne przeżycie. – powtarzał Prezes Drobniewski.
Boiskowymi liderami tamtej drużyny byli wspomniani już Mariusz Gawlica, Jacek Berensztajn, Jarosław Chwiałkowski, Artur Lamch, a także Robert Rogan i Jacek Pieniążek. Najskuteczniejszym strzelcem zespołu (z 13 golami na koncie) był 21-letni wówczas Robert Górski, a we wszystkich 34 meczach zagrali Sylwester Szkudlarek i Dariusz Rzeźniczek. Bełchatowskiej bramki strzegł (najczęściej) Mariusz Luncik.
MECZ PO MECZU W SEZONIE 1994/95
- 1. kolejka | 30.07.1994 r.
GKS Bełchatów – Karpaty Krosno 3:0
1-0 Robert Rogan 17 min.
2-0 Jacek Berensztajn 40 min. (rzut wolny)
3-0 Mariusz Gawlica 87 min. (rzut karny)
- 2. kolejka | 06.08.1994 r.
Błękitni Kielce – GKS Bełchatów 1:1
0-1 Robert Rogan 60 min.
1-1 Dariusz Dziubek 83 min. (głową)
- 3. kolejka | 13.08.1994 r.
GKS Bełchatów – FC Piaseczno 1:0
1-0 Jarosław Chwiałkowski 66 min.
- 4. kolejka | 20.08.1994 r.
Wisłoka Dębice – GKS Bełchatów 1:1
0-1 Jacek Berensztajn 45 min.
1-1 Krzysztof Podlasek 90 min.
- 5. kolejka | 27.08.1994 r.
GKS Bełchatów – Okocimski Brzesko 2:0
1-0 Robert Górski 47 min. (głową)
2-0 Jacek Berensztajn 76 min. (rzut wolny)
- 6. kolejka | 03.09.1994 r.
Jagiellonia Białystok – GKS Bełchatów 1:1
1-0 Radosław Sobolewski 7 min.
1-1 Robert Rogan 27 min.
- 7. kolejka | 10.09.1994 r.
GKS Bełchatów – Polonia Warszawa 1:1
1-0 Jerzy Cieśla 41 min. (głową)
1-1 Janusz Prucheński 82 min.
- 8. kolejka | 18.09.1994 r.
Lublinianka Lublin – GKS Bełchatów 1:2
0-1 Jerzy Cieśla 48 min. (głową)
0-2 Dariusz Durda 55 min.
1-2 Józef Zolech 77 min.
- 9. kolejka | 24.09.1994 r.
GKS Bełchatów – Szombierki Bytom 5:0
1-0 Jarosław Chwiałkowski 38 min.
2-0 Robert Rogan 59 min. (głową)
3-0 Jacek Berensztajn 65 min. (rzut wolny)
4-0 Robert Górski 78 min.
5-0 Robert Górski 89 min.
- 10. kolejka | 01.10.1994 r.
Unia Tarnów – GKS Bełchatów 1:0
1-0 Paweł Brożek 38 min.
- 11. kolejka | 08.10.1994 r.
GKS Bełchatów – Siarka Tarnobrzeg 2:0
1-0 Jarosław Chwiałkowski 61 min.
2-0 Robert Górski 70 min. (głową)
- 12. kolejka | 15.10.1994 r.
Radomiak Radom – GKS Bełchatów 0:2
0-1 Jarosław Chwiałkowski 45 min.
0-2 Jacek Berensztajn 73 min.
- 13. kolejka | 22.10.1994 r.
GKS Bełchatów – Pomezania Malbork 3:0
1-0 Robert Górski 14 min. (głową)
2-0 Dariusz Rzeźniczek 38 min.
3-0 Artur Lamch 76 min.
- 14. kolejka | 30.10.1994 r.
GKS Bełchatów – Avia Świdnik 1:1
1-0 Robert Rogan 18 min.
1-1 Dariusz Bender 73 min.
- 15. kolejka | 06.11.1994 r.
Hetman Zamość – GKS Bełchatów 1:0
1-0 Andrzej Pidek 8 min.
- 16. kolejka | 12.11.1994 r.
GKS Bełchatów – Hutnik Warszawa 3:1
0-1 Marcin Włódarczyk 17 min. (rzut karny)
1-1 Jacek Berensztajn 60 min. (rzut karny)
2-1 Robert Rogan 64 min.
3-1 Robert Górski 90 min.

- 17. kolejka | 20.11.1994 r.
Motor Lublin – GKS Bełchatów 0:0
- 18. kolejka | 05.03.1995 r.
Karpaty Krosno – GKS Bełchatów 1:1
0-1 Zbigniew Grzesiak 5 min.
1-1 Ryszard Kwolek 60 min. (rzut karny)
- 19. kolejka | 11.03.1995 r.
GKS Bełchatów – Błękitni Kielce 3:0 (walkower)
- 20. kolejka | 19.03.1995 r.
FC Piaseczno – GKS Bełchatów 0:2
0-1 Jarosław Chwiałkowski 25 min.
0-2 Zbigniew Grzesiak 57 min.
- 21. kolejka | 25.03.1995 r.
GKS Bełchatów – Wisłoka Dębica 3:0
1-0 Robert Górski 51 min.
2-0 Dariusz Rzeźniczek 78 min.
3-0 Zbigniew Grzesiak 90 min.
- 22. kolejka | 02.04.1995 r.
Okocimski Brzesko – GKS Bełchatów 2:1
1-0 Tomasz Orzeł 14 min.
2-0 Rafał Niżnik 54 min.
2-1 Robert Górski 57 min.
- 23. kolejka | 08.04.1995 r.
GKS Bełchatów – Jagiellonia Białystok 1:0
1-0 Mariusz Gawlica 81 min.
- 24. kolejka | 14.04.1995 r.
Polonia Warszawa – GKS Bełchatów 0:1
0-1 Zbigniew Grzesiak 62 min.
- 25. kolejka | 22.04.1995 r.
GKS Bełchatów – Lublinianka Lublin 2:0
1-0 Sylwester Szkudlarek 69 min. (rzut wolny)
2-0 Jarosław Chwiałkowski 72 min.
- 26. kolejka | 29.04.1995 r.
Szombierki Bytom – GKS Bełchatów 0:0
- 27. kolejka | 06.05.1995 r.
GKS Bełchatów – Unia Tarnów 1:1
1-0 Zbigniew Grzesiak 30 min.
1-1 Jarosław Dzięciołowski 88 min.
- 28. kolejka | 13.05.1995 r.
Siarka Tarnobrzeg – GKS Bełchatów 0:0
- 29. kolejka | 20.05.1995 r.
GKS Bełchatów – Radomiak Radom 3:0
1-0 Zbigniew Grzesiak 24 min.
2-0 Zbigniew Grzesiak 37 min. (głową)
3-0 Robert Rogan 59 min.

- 30. kolejka | 27.05.1995 r.
Pomezania Malbork – GKS Bełchatów 0:0
- 31. kolejka | 31.05.1995 r.
Avia Świdnik – GKS Bełchatów 1:0
1-0 Władimir Jurczenko 47 min. (głową)
- 32. kolejka | 04.06.1995 r.
GKS Bełchatów – Hetman Zamość 3:0
1-0 Robert Górski 50 min. (głową)
2-0 Robert Górski 62 min.
3-0 Jacek Berensztajn 68 min.
- 33. kolejka | 11.06.1995 r.
Hutnik Warszawa – GKS Bełchatów 3:3
0-1 Robert Górski 22 min. (głową)
1-1 Arkadiusz Wiereszko 30 min.
1-2 Robert Rogan 57 min. (głową)
1-3 Robert Górski 66 min. (głową)
2-3 Adam Abramczyk 68 min.
3-3 Arkadiusz Wiereszko 80 min.
- 34. kolejka | 14.06.1995 r.
GKS Bełchatów – Motor Lublin 2:1
1-0 Robert Górski 39 min. (głową)
1-1 Janusz Zych 68 min.
2-1 Krzysztof Stocki 74 min.
GKS BEŁCHATÓW W SEZONIE 1994/95:
BRAMKARZE: Mariusz Luncik (23 mecze), Zbigniew Miller (11), Tomasz Tomczyszyn (0)
OBROŃCY: Sylwester Szkudlarek (34 mecze/1 gol), Mariusz Gawlica (30/2), Jacek Pieniążek (27/0) Artur Lamch (26/1), Krzysztof Stocki (16/1), Jerzy Cieśla (13/2), Jarosław Łęgowiak (2/0)
POMOCNICY: Dariusz Rzeźniczek (34/2), Robert Górski (32/13), Robert Rogan (29/8), Jacek Berensztajn (29/7), Dariusz Durda (29/1), Romuald Solarek (19/0), Marek Nowicki (10/0), Grzegorz Słupecki (2/0)
NAPASTNICY: Jarosław Chwiałkowski (28/7), Zbigniew Grzesiak (15/8), Krzysztof Kukulski (11/0)
SZTAB SZKOLENIOWY: Władysław Łach (trener), Janusz Koterwa (II trener), Marek Pochopień (asystent), Dariusz Marzec (kierownik drużyny), Andrzej Nadarkiewicz (lekarz), Aleksander Baranowicz (masażysta).

BENIAMINEK vs. 14-KROTNY MISTRZ POLSKI
Podczas ekstraklasowej premiery znaczną część górniczej drużyny stanowili piłkarze, którzy wywalczyli awans niespełna dwa miesiące wcześniej i to na nich trener Władysław Łach próbował budować siłę beniaminka. Zmiany kadrowe były raczej kosmetyczne, bowiem do GKS-u trafili: bramkarz Konrad Paciorkowski (z Granicy Chełm), a także obrońcy Waldemar Tęsiorowski (Górnik Zabrze) i Juliusz Kruszankin (Legia Warszawa). Z kolei Sportową 3 opuścili Luncik (do GKS-u Katowice) oraz Solarek, Nowicki, Cieśla, Słupecki i Łęgowiak, którzy otrzymali wolną rękę w poszukiwaniu nowych klubów.
– Tuż po awansie, jako drużyna, czuliśmy się naprawdę mocni. Czuliśmy też wsparcie kibiców, którzy po brzegi wypełniali stadion. Byliśmy młodzi, chcieliśmy osiągnąć coś wielkiego – bez względu na to, kto stał po drugiej stronie. W każdym meczu zakładaliśmy walkę o zwycięstwo. – wspomina Artur Lamch.
Przystępując do ligowej inauguracji, GKS Bełchatów był wówczas 67. zespołem, który dostąpił zaszczytu zagrania na najwyższym poziomie krajowym. Miara emocji związana z pierwszym meczem w elicie rosła z każdym dniem, o czym wspominał Jarosław Chwiałkowski: – Już na przedmeczowym zgrupowaniu czuć było napięcie związane z tym pierwszym meczem, a gdy zbliżaliśmy się autokarem na stadion, wokół niego było „morze” ludzi. Bełchatów żył tym spotkaniem; żył GKS-em. – dodaje. – Już na kilka dni przed meczem sam wielokrotnie byłem zaczepiany na ulicy bądź w sklepie, gdzie kibice chcieli porozmawiać, pytali o nastroje w drużynie, prosili o autografy, a jedna pani, obsługująca mnie przy kasie podpytywała nawet o… wynik. Całe miasto żyło tym, co za chwilę miało się wydarzyć. Byłem dumny, że jestem częścią tej historii. – podkreślił.
„Historyczna sobota” – tytułował przedmeczowy artykuł zapowiadający spotkanie „Dziennik Łódzki”, a w 20-stronicowym biuletynie, przygotowanym przez klub specjalnie na to spotkanie można było przeczytać m.in. wypowiedź ówczesnego Prezesa Zdzisława Drobniewskiego (na zdjęciu): – Jest to niepowtarzalne przeżycie. Tego dnia już nigdy w przyszłości nie da się powielić. Awans był zasługą nas wszystkich: zawodników, trenerów, działaczy. Kolejnym marzeniem jest pozostanie w 1. Lidze dłużej niż jeden sezon. Wierzę, że tego uda nam się dokonać.

– W tym roku mija 20 lat od chwili, kiedy została uruchomiona Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów. (…) Awans do grona najlepszych drużyn w naszym kraju jest pięknym prezentem dla załogi kopalni i wszystkich mieszkańców Bełchatowa. Sądzę, że nasi piłkarze swoją postawą i wynikami będą rozsławiać naszą kopalnię i region nie tylko w kraju, ale daleko poza jego granicami. – cytowany wówczas na łamach biuletynu meczowego Dyrektor Naczelny Kopalni Węgla Brunatnego „Bełchatów” Jerzy Wagenknecht.
Konfrontacja absolutnego beniaminka z drużyną mającą aspiracje występować w europejskich rozgrywkach, która jeszcze dwa lata wcześniej była „o włos” od zdobycia piętnastego tytułu mistrza Polski, miała miejsce 29 lipca 1995 r. o godzinie 17:00 na stadionie przy ul. Sportowej 3. Górnik przyjechał do Bełchatowa bez Piotra Brzozy, Bartosza Tarachulskiego i Aleksandra Kłaka. Ten ostatni – srebrny medalista z IO w Barcelonie ’92 nie wystąpił z powodu kontuzji. Mimo to trener zabrzan Adami Michalski miał kim „straszyć”, posyłając na bój z GKS choćby byłego reprezentanta Polski Piotra Jegora – autora bramki w meczu 1/8 finału Pucharu Europy 1988/89 z Realem Madryt na Estadio Santiago Bernabéu, po którym trener „Królewskich” Leo Beenhakker bez powodzenia próbował ściągnąć go do siebie, srebrnego medalistę IO w Barcelonie Dariusza Kosełę czy wschodzącą gwiazdę rodzimej ligi Marka Szemońskiego.
Na trybunie honorowej zasiadła „śmietanka” polskiego futbolu, z legendarnym trenerem Kazimierzem Górskim na czele oraz wieloletnim działaczem i zarazem współtwórcą największych sukcesów Górnika na arenie międzynarodowej Henrykiem Loską, prywatnie mężem prezenterki telewizyjnej Krystyny Loski i ojcem Grażyny Torbickiej – prezenterki i dziennikarki telewizyjnej.

– Pamiętam dobrze, że gdy już wychodziliśmy na rozgrzewkę, stadion pękał w szwach. – wspomina Jarosław Chwiałkowski. – Wszystkie ławki były zajęte, a ludzie stali nawet w przejściach. Dla nas pewną nowością była również obecność licznej i dobrze zorganizowanej grupy kibiców gości.
Przed meczem kapitan bełchatowskiej drużyny Mariusz Gawlica odebrał z rąk prezesa OZPN w Piotrkowie Tryb. Włodzimierza Motyki pamiątkowy puchar, a z rąk prezydenta Bełchatowa Tadeusza Rozpary i wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej Bolesława Herudzińskiego nagrodę w postaci stu milionów starych złotych. Punktualnie o godz. 17:00 wybrzmiał pierwszy gwizdek sędziego Zbigniewa Urbańczyka z Krakowa, a kibice odnotowywali kolejno: pierwsze kopnięcie piłki w Ekstraklasie – Zbigniew Grzesiak, pierwszy wrzut z autu – Sylwester Szkudlarek…
Jak donosił później w swojej relacji „Przegląd Sportowy”:
„Pierwszy mecz bełchatowskiej jedenastki w 1. Lidze rozpoczął się po jej myśli. W 7. minucie na trybunach zapanował szał radości. Po akcji Zbigniewa Grzesiaka piłka trafiła do Roberta Górskiego. Ten wiele się nie zastanawiał, uderzył piłkę w kierunku bramki, futbolówka po drodze odbiła się od nogi jednego z obrońców i zatrzymała się dopiero w siatce. Uradowany strzelec utonął w ramionach kolegów, zaś goście patrzyli na siebie ze zdumieniem.”
Radość z prowadzenia trwała jednak krótko, bowiem sześć minut później Górnik wyrównał. Arkadiusz Kampka wykorzystał błąd Krzysztofa Stockiego i znalazł się w dogodnej sytuacji strzeleckiej. Próbujący ratować sytuację Gawlica sfaulował napastnika zabrzan, a ponieważ działo się to w polu karnym, sędzia Urbańczyk podyktował „jedenastkę”. Skutecznym egzekutorem był Dariusz Koseła. Kolejne minuty stały pod znakiem dobrej gry biało-zielono-czarnych. Mnożyły się groźne sytuacje na przedpolu bramkowym Górnika, a wobec nie najlepszej dyspozycji bramkarza Dariusza Klytty, niemal każde dośrodkowanie Durdy, Rzeźniczka czy Grzesiaka stwarzało dla gości ogromne zagrożenie. W 19. minucie po błędzie zabrzańskiego bramkarza, Arkadiusz Kubik ratował się wybiciem piłki z linii bramkowej. W tym okresie Górnik tylko raz odważniej zaatakował, lecz strzał Kampki z dystansu – przy biernej postawie naszych obrońców – minimalnie minął słupek. Defensywa „Brunatnych” nie wyciągnęła jednak wniosków z tej sytuacji i w 35. minucie Zbigniew Miller zmuszony był… wyciągnąć piłkę z siatki po atomowym uderzeniu tego samego piłkarza. Górnik prowadził 2:1.
Jak wielkie było uniesienie i radość zgromadzonej widowni, kiedy na stadionowym zegarze wybijała już 45. minuta, a Jarosław Chwiałkowski po zagraniu z głębi pola precyzyjną główką doprowadził do wyrównania!
– Piłkę z wolnego zagrywał Jacek Berensztajn, a ja urwałem się Kubikowi i wyskakując do główki uprzedziłem Tomka Hajtę, pomimo moich zaledwie 173 cm wzrostu, przy jego prawie 190 cm. – wspomina zdobywca bramki wyrównującej. W tym momencie wielu kibiców całkiem realnie uwierzyło w końcowy sukces „Brunatnych”.

Niespełna dziesięć minut po zmianie stron, bełchatowscy kibice byli o krok od euforii. Zbigniew Grzesiak uderzeniem głową przelobował Klyttę, lecz na drodze do szczęścia stanęła poprzeczka! „Jęk zawodu wyjaśnił wszystko.” – pisał później „Przegląd Sportowy”. Niestety od tego momentu boiskowe szczęście zaczęło sprzyjać Górnikowi. Najpierw w 69. minucie Zbigniew Miller rozpaczliwą interwencją (bezskutecznie) próbował zatrzymać potężny strzał Mieczysława Agafona, a w 77. minucie w niegroźnej sytuacji Dariusz Rzeźniczek otrzymał drugą tego dnia żółtą kartkę i „Brunatni” zmuszeni byli grać w osłabieniu.
– Darek był dla naszej drużyny kluczowym zawodnikiem. Niemal wszystkie jego dośrodkowania z lewej strony były „na nos”. Brak takiego piłkarza w decydującym momencie spotkania odcisnęło piętno, ponieważ rywal przycisnął, a my graliśmy w osłabieniu. – opowiada Jarosław Chwiałkowski. – Po meczu Darek przepraszał nas w szatni, że tym faulem osłabił zespół, ale oczywiście nikt nie miał do niego pretensji.
Trzy minuty przed tym zdarzeniem giekaesiakom udało się wyrównać. Do dośrodkowania z prawego skrzydła Dariusza Durdy wyskoczył Grzesiak, uprzedzając w powietrznym pojedynku Klyttę, co otworzyło Robertowi Górskiemu drogę do pustej bramki. 180 sekund później – przy rezultacie 3:3 – sędzia Urbańczyk usunął z boiska Rzeźniczka, a trener Łach, próbując ratować remis w miejsce Berensztajna wprowadził doświadczonego obrońcę Jacka Pieniążka. Na nic się to zdało, ponieważ sześć minut przed zakończeniem spotkania, młodzieżowy reprezentant Polski Arkadiusz Kubik przejął piłkę po strzale i rykoszecie Koseły, szybkim zwodem minął wychodzącego z bramki Millera i ustalił wynik spotkania na 4:3 dla zabrzan.
– Po zejściu do szatni byliśmy źli, że w tak prosty, wręcz frajerski sposób daliśmy się ograć. Nie było w nas poczucia, że wygrał zespół lepszy. – uważa Chwiałkowski. – O końcowym rezultacie zadecydowały niuanse, bo przecież to my objęliśmy prowadzenie, a później dwukrotnie odrabialiśmy straty, doprowadzając do remisu. Może gdyby Darek nie dostał czerwonej kartki, może gdyby sędzia był nam bardziej przychylny? Dzisiaj możemy „gdybać”. Niemniej emocje związane z debiutem były ogromne. – podkreślił Artur Lamch.
– Nie spodziewałem się, że dzisiaj moja drużyna strzeli trzy bramki i zejdzie z boiska pokonana. – mówił do dziennikarzy wyraźnie rozżalony sytuacją trener Władysław Łach.
Niewielkim pocieszeniem była nagroda dla zawodnika meczu, którym wybrano autora dubletu Roberta Górskiego. Młody napastnik GKS-u zarobił od związkowców z kopalni, którzy tego dnia wystąpili w roli fundatora nagrody 500 złotych. Należy wspomnieć, że w 1995 roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie w Polsce wynosiło 702,62 zł., więc dla zwycięzcy plebiscytu była to znacząca kwota.
– Przegraliśmy z zespołem, który był ograny w Ekstraklasie. Później płaciliśmy tzw. „frycowe”, przegrywając minimalnie z ŁKS (0:1) czy Amicą Wronki (1:2). Brakowało nam doświadczenia, którego nabieraliśmy z każdym kolejnym spotkaniem. W moim odczuciu GKS grał wówczas widowiskowo, nie murował bramki. W naszej grze nie było może zbyt wiele taktyki, ale nikomu nie brakowało ambicji, walki i sił, by mierzyć się z najlepszymi drużynami w kraju. I chyba tym właśnie zaskarbiliśmy sobie sympatię tej widowni, która przychodziła na nasze mecze. – podsumował po latach były obrońca „Brunatnych” Artur Lamch.
Pomimo porażki był to jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy mecz w historii naszego klubu, choć pewnie nie brakuje kibiców, którzy uważają inaczej i mają do tego pełne prawo.
GKS Bełchatów – Górnik Zabrze 3:4
1-0 Robert Górski 7 min.
1-1 Dariusz Koseła 13 min. (rzut karny)
1-2 Arkadiusz Kampka 35 min.
2-2 Jarosław Chwiałkowski 45 min. (głową)
2-3 Mieczysław Agafon 69 min.
3-3 Robert Górski 74 min. (głową)
3-4 Arkadiusz Kubik 84 min.
GKS Bełchatów: Zbigniew Miller – Krzysztof Stocki, Mariusz Gawlica, Sylwester Szkudlarek, Artur Lamch – Jarosław Chwiałkowski (61. Robert Rogan), Jacek Berensztajn (81. Jacek Pieniążek), Dariusz Durda, Dariusz Rzeźniczek – Zbigniew Grzesiak, Robert Górski.
Trener: Władysław Łach
Górnik Zabrze: Dariusz Klytta – Tomasz Hajto, Piotr Jegor, Jarosław Zadylak – Piotr Gruszka, Dariusz Koseła, Leszek Kraczkiewicz (78. Rafał Kocyba), Mieczysław Agafon, Arkadiusz Kubik – Arkadiusz Kampka (90. Grzegorz Dziuk), Marcin Kuźba (58. Marek Szemoński).
Trener: Adam Michalski
Żółte kartki: Rzeźniczek – Kraczkiewicz, Kubik, Koseła
Czerwona kartka: Rzeźniczek (77 min.)
Widzów: 6000
Sezon 1995/96 był dla GKS-u Bełchatów pełen wyzwań i trudności. Zespół musiał stawić czoła licznym przeciwnościom losu, chwilami zderzyć się z brutalną rzeczywistością, ale ich nieustępliwa walka i determinacja przyniosły wiele niezapomnianych chwil i koniec końców sukces w postaci utrzymania w Ekstraklasie oraz występie w finałowym meczu o Puchar Polski, o którym szerzej napiszemy w stosownym czasie…
W sumie GKS Bełchatów rozegrał w Ekstraklasie 375 spotkań (130 zwycięstw, 96 remisów i 149 porażek). Co ciekawe pierwsze z Górnikiem z Zabrza i ostatnie (5 czerwca 2015 roku) również z Górnikiem, z tą różnicą, że tym z Łęcznej. W tabeli wszech czasów „Brunatni” zajmują 30. miejsce (486 punktów), co i tak plasuje nas wyżej w zestawieniu od takich marek jak choćby Zawisza Bydgoszcz, Stomil Olsztyn, Stal Rzeszów czy aktualni ekstraklasowicze Radomiak i Motor Lublin.
Tekst popełnił i z uczestnikami tamtych wydarzeń rozmawiał Damian Agatowski. Fotografie pochodzą z klubowego oraz prywatnego archiwum.

___________________________
Sponsorem Strategicznym GKS Bełchatów jest PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A.