OFICJALNA STRONA INTERNETOWA GKS BEŁCHATÓW

OFICJALNA STRONA INTERNETOWA GKS BEŁCHATÓW

OFICJALNA STRONA INTERNETOWA GKS BEŁCHATÓW

Ćwierćwiecze drugiego finału Pucharu Polski z udziałem GKS Bełchatów

13 czerwca 1999 roku, czyli dokładnie 25 lat temu, doszło do meczu, który pomimo, iż zakończył się porażką „Brunatnych” stanowi jeden z największych sukcesów w historii naszego klubu. Finał Pucharu Polski z Amicą Wronki, rozegrany na stadionie poznańskiego Lecha miał być radosnym zwieńczeniem kiepskiego sezonu 1998/99 i zarazem ostatnim występem Jacka Krzynówka w biało-zielono-czarnych barwach. W 25. rocznicę tego zapomnianego nieco spotkania, wracamy do tych historycznych wydarzeń.

POCZĄTEK DROGI

Do sezonu 1998/99 kibice biało-zielono-czarnych podchodzili z dużymi nadziejami. Bełchatowianie po roku niebytu wracali w szeregi Ekstraklasy, mając nadzieję na nieco dłuższy pobyt w elicie niż do tej pory. Stery drużyny po Jerzym Wyrobku przejął dobrze znany przy S3 Krzysztof Pawlak, który dwa lata wcześniej dokonał niemożliwego – utrzymując GKS w Ekstraklasie w sezonie 1995/96. Później trafił do sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski prowadzonej przez Antoniego Piechniczka, a po jego rezygnacji sam na jeden mecz objął stanowisko selekcjonera. Polskę poprowadził w jednym meczu, 14 czerwca 1997 r. z Gruzją w eliminacjach Mistrzostw Świata we Francji, wygranym 4:1. Tym samym stał się pierwszym niepokonanym trenerem kadry narodowej. Następnie prowadził Lecha Poznań. Do Bełchatowa ściągnął go ponownie prezes Zdzisław Drobniewski, a wraz z 40-letnim wówczas szkoleniowcem do klubu trafili tacy zawodnicy, jak m.in. Andrzej Kretek, Piotr Przerywacz, Maciej Bykowski i Bartosz Hinc.

Rozgrywki ligowe GKS rozpoczął od domowej porażki z Polonią Warszawa (0:1) i wyjazdowego zwycięstwa z Zagłębiem Lubin (2:1). W międzyczasie „Brunatni” przystąpili do gry w Pucharze Polski, gdzie w drugiej rundzie odprawili z kwitkiem czwartoligową Mrągovię Mrągowo (7:0). Hat-trickiem popisali się Maciej Kalkowski i Marek Jakóbczak, a listę strzelców zamknął Paweł Pranagal. W kolejnej rundzie rywalem GKS-u była trzecioligowa Warmia Olsztyn, która rok wcześniej rywalizowała z naszym zespołem w rozgrywkach II ligi (dzisiejsze zaplecze Ekstraklasy). Bełchatowianie przystępowali do tego pojedynku po dwóch ligowych porażkach 0:3 kolejno z Lechem Poznań i Wisłą Kraków. Spotkanie w Olsztynie, dnia 30 września 1998 r. rozpoczęło się od prowadzenia miejscowych po bramce Łuczaka w 25. minucie. Podopieczni trenera Pawlaka odwrócili losy meczu dopiero po zmianie stron i dubletowi Macieja Bykowskiego. Wynik spotkania trafieniem na 3:1 zamknął Jakóbczak. Następnym etapem w drodze po puchar był pojedynek z przedstawicielem zaplecza Ekstraklasy, Hetmanem Zamość. Spotkanie rozgrywane 14 października na stadionie OSiR w Zamościu od początku układało się po myśli naszego zespołu. W 28. minucie wynik otworzył Dariusz Patalan, a ambitnie walczących o wyrównanie drugoligowców dobili po przerwie Jakóbczak, Jacek Krzynówek i Sławomir Konkiewicz. Od tego momentu GKS wyraźnie złapał wiatr w żagle i po awansie do 1/8 finału Pucharu Polski, w pokonanym polu pozostawił również dwóch kolejnych rywali w lidze: Górnika Zabrze (3:1) i Pogoń Szczecin (2:0).

HISTORYCZNY TRYUMF NAD LEGIĄ

Rundę jesienną GKS kończył na 9. miejscu w tabeli, czyli w samym środku ligowej stawki, mając tyle samo punktów na koncie co ósma Amica Wronki (20). Za ich plecami byli m.in. Ruch Chorzów, Łódzki KS i Pogoń Szczecin. Zanim jednak doszło do końcowych ekstraklasowych rozstrzygnięć w 1998 roku, „Brunatnych” czekał jeszcze jeden, bardzo ważny mecz. Po pokonaniu trzech rywali z niższych lig, w 1/8 finału Pucharu Polski czekała na nich trzecia przeszkoda – Legia Warszawa z Cezarym Kucharskim, Jackiem Magierą i Bartoszem Karwanem w składzie. Było jasne, że bełchatowianie faworytem starcia nie będą, tym bardziej, że w lidze ulegli „Wojskowym” aż 0:3.

Ogromną wagę tego spotkania może obrazować fakt, że na trybuny bełchatowskiego obiektu przybyło ponad 4000 widzów, a Legia wystąpiła w najmocniejszym ustawieniu, z kilkoma reprezentantami Polski w składzie. Zacięte spotkanie, pomimo wielu prób z obu stron (m.in. Jacka Berensztajna i Piotra Szarpaka z GKS oraz Sergiusza Wiechowskiego i Sylwestra Czereszewskiego po stronie Legii) goli nie przyniosło i do wyłonienia ćwierćfinalisty potrzebna była dogrywka. Ta otworzyła kolejne okazje, głównie za sprawą przyjezdnych, lecz ani Andrzej Kretek – zastępujący w bramce GKS-u Jarosława Krupskiego – ani Grzegorz Szamotulski z Legii nie dali się pokonać. Po 120 minutach gry sędzia zarządził rzuty karne. Jako pierwszy z zespołu warszawskiego strzelał Czereszewski – Panu Bogu w okno! Prowadzenie dla GKS-u uzyskał precyzyjnym strzałem Jacek Berensztajn. Po chwili intencje Dariusza Solnicy znakomicie wyczuł Kretek i „Brunatni” stanęli przed historyczną szansą na pierwszy oficjalny tryumf nad Legią! Dwie kolejne „jedenastki” wykorzystali Marek Jakóbczak dla GKS-u i Maciej Janiak dla Legii. Na 3:1 podwyższył Bartosz Hinc, a nadzieję Legii przywrócił wykorzystany rzut karny Piotra Mosóra. W dodatku gdy uderzenie Dariusza Rzeźniczka obronił Szamotulski, nadzieje w sercach warszawian odżyły. Na szczęście dzień konia miał Andrzej Kretek, który obronił ostatni strzał Jacka Zielińskiego, zapewniając „Brunatnym” promocję do ćwierćfinału!

DWUBIEGUNOWA WIOSNA

Wobec kosmetycznych zmian personalnych, a wręcz wzmocnieniu składu m.in. 25-letnim obrońcą Marcinem Kaczmarkiem oraz obiecującym 20-letnim napastnikiem, Grzegorzem Rasiakiem wydawało się, że GKS bez większych przeszkód zadomowi się w środku ekstraklasowej stawki. Optymizmem napawać mogły również wyniki zimowych gier kontrolnych, które najczęściej kończyły się pomyślnie dla teamu z Bełchatowa (m.in. 2:1 z Polonią Bytom i 4:1 ze Świtem Nowy Dwór Maz.). Początek rundy rewanżowej był już jednak niepokojący, bowiem „Brunatni” najpierw przyjęli srogą lekcję w stolicy (0:4 z Polonią), a tydzień później zupełnie niespodziewanie przegrali u siebie z Zagłębiem Lubin (0:1). Cztery dni tej porażce, 10 marca, podopieczni Krzysztofa Pawlaka wybrali się do Kielc na pierwszy mecz ćwierćfinałowy Pucharu Polski. Starcie z drugoligową Koroną miało być w opinii wielu spacerkiem, a tymczasem – pomimo prowadzenia do 87. minuty po golu Patalana, GKS przegrał 1:2, tracąc gole w samej końcówce.

– Myślałem, że niektórzy gracze wykorzystają szansę, mam wyrównaną kadrę i mogę sobie pozwolić na pewne rotacje. Maciek Bykowski nie wyszedł w podstawowym składzie z powodu kłopotów żołądkowych. Jacek Berensztajn jest w kiepskiej dyspozycji, w drugiej połowie miał przytrzymywać piłkę, lecz nie potrafił się wywiązać z tego zadania. Zagraliśmy bardzo głupio. Decydującym momentem była sytuacja Jakóbczaka w 47 minucie. – powiedział tuż po spotkaniu szkoleniowiec biało-zielono-czarnych, Krzysztof Pawlak (na zdjęciu).

W prasie zaczęto pisać o kryzysie drużyny, a zbliżający się ligowy pojedynek ze Stomilem Olsztyn urósł do rangi „meczu o życie”, bowiem naprzeciw siebie stanęły dwie ekipy zagrożone spadkiem. Spotkanie rewanżowe w ramach PP zeszło więc na drugi plan, tym bardziej, że PZPN zaplanował je dopiero na dzień 14 kwietnia. Do tego momentu GKS wywalczył w lidze pięć punktów w czterech kolejkach (m.in. wygrał 2:0 ze Stomilem i zremisował 1:1 z Amicą Wronki), oddalając nieco widmo degradacji. Dlatego szkoleniowiec „Brunatnych” na rewanż z Koroną wystawił tzw. „drugi garnitur”, mając świadomość, że do awansu do półfinału wystarczy skromne 1:0. Minimalizm w tej sytuacji przyniósł oczekiwany efekt, choć kielczanie tanio skóry nie sprzedali. Złoty gol zdobyty głową przez Adama Noconia zapewnił „Brunatnym” drugi w historii awans do najlepszej czwórki Pucharu Polski.

TRÓJMECZ Z RUCHEM CHORZÓW

Rywalem GKS-u w walce o wielki finał miał być Ruch Chorzów, który po pierwsze również zaangażowany był bezpośrednio w walkę o ligowy byt, a po drugie – może nawet istotniejsze – trzy lata wcześniej pokonał górników w finale pucharowych rozgrywek 1:0. Była więc okazja do rewanżu. Niestety forma „Brunatnych” pozostawiała wiele do życzenia, bowiem od 14 marca i wygranej w Olsztynie, w siedmiu kolejnych spotkaniach GKS nie potrafił pokonać żadnego rywala. Do pierwszego meczu półfinałowego, rozgrywanego 4 maja w Bełchatowie, giekaesiacy przystępowali z duszą na ramieniu i… przedostatnim miejscem w tabeli, które na sześć kolejek przed końcem sezonu spychało ich do II ligi. Ruch był w niewiele lepszej sytuacji, bowiem miał zaledwie cztery punkty więcej i zajmował 11. lokatę.

Spotkanie przy S3 rozczarowało poziomem, o czym świadczyć może początkowy komentarz skrótu ukazanego później w telewizyjnym „Sport telegramie”: „Skoro do takich spotkań dochodzi na tak wysokim szczeblu pucharowych rozgrywek, to może to świadczyć tylko o słabości polskiego futbolu”. GKS do przerwy właściwie nie przeprowadził żadnej składnej akcji. Aktywniejsi byli piłkarze Ruchu, ale pod bramką Krupskiego zawodzili Piotr Włodarczyk i Krzysztof Bizacki. Do zmiany rezultatu mogło dojść właściwie tylko raz, ale na posterunku był bramkarz GKS-u. Bezbramkowy remis, choć rozczarowujący, bardziej ucieszył przyjezdnych. Co ciekawe, osiem dni później ponownie doszło do bełchatowsko-chorzowskiej konfrontacji przy S3, z tą różnicą, że gra toczyła się o ligowe punkty. Wówczas bezdyskusyjnie lepszy okazał się Ruch, który zgarnął pełną pulę, wygrywając 2:0 i niemalże pieczętując swoje utrzymanie w Ekstraklasie, kosztem GKS-u. Po tym spotkaniu do dymisji podał się trener Krzysztof Pawlak, a jego miejsce zajął dotychczasowy asystent, Marek Pochopień.

By ratować Ekstraklasę w Bełchatowie pojawił się wówczas jeszcze jeden człowiek. Doskonale znany wszystkim kibicom Orest Lenczyk, który do końca sezonu pełnił przy S3 funkcję trenera-koordynatora. Po kolejnej ligowej porażce, tym razem z Łódzkim Klubem Sportowym 0:2, „Brunatni” udali się na rewanż do Chorzowa. 19 maja na stadionie przy ul. Cichej, do przerwy był bezbramkowy remis, chociaż przewagę mieli „Niebiescy”. Trener GKS-u widząc bezradność swoich piłkarzy, wpuścił na plac gry m.in. Berensztajna i Jacka Krzynówka, którzy odmienili obraz spotkania. Decydująca o losach dwumeczu okazała się akcja z 64. minuty. Piłkę w środku boiska odzyskał Dariusz Patalan i po przebiegnięciu z nią kilku metrów prostopadłym podaniem otworzył drogę do bramki Krzynówkowi, który strzałem z lewej nogi pokonał Piotra Lecha. Wygrana 1:0, premiująca GKS do wielkiego finału poprawiła nieco nastroje w bełchatowskim obozie, choć myśli kibiców oraz piłkarzy zajmowała głównie walka o ligowy byt. Trzy dni po tryumfie nad Ruchem, biało-zielono-czarni mierzyli się na własnym boisku z inną śląską drużyną – Górnikiem Zabrze. Niestety pomimo uzyskania prowadzenia po strzale Berensztajna i kolejnych sytuacji, m.in. poprzeczce po strzale Patalana, goście wyrównali po dość przypadkowej bramce autorstwa Tomasza Sobczaka w 70. minucie i mecz zakończył się remisem 1:1. Pewne więc było, że GKS na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu musi wygrać na wyjeździe z Pogonią Szczecin i u siebie z Odrą Wodzisław. Niestety ani jedno, ani drugie nie miało miejsca i już po porażce 0:1 w Szczecinie było pewne, że „Brunatni” – finaliści Pucharu Polski opuszczą szeregi Ekstraklasy.

FINAŁ W POZNANIU

Mecz finałowy odbył się w niedzielę 13 czerwca 1999 roku o godz. 16:00 na Stadionie Miejskim w Poznaniu. Drugim finalistą był obrońca trofeum sprzed roku – zespół Amiki Wronki, który zakończył sezon ligowy na 12. miejscu w tabeli, mając sześć punktów więcej od zdegradowanego GKS-u. W półfinale ekipa z Wronek wyeliminowała po serii rzutów karnych łódzki Widzew.

Pierwsza połowa meczu finałowego była w miarę wyrównana i całkiem niezła, biorąc pod uwagę klasę obu drużyn i fakt, że od zakończenia ligi minęły aż dwa tygodnie. Zaczęło się od groźnego strzału Pawła Kryszałowicza w boczną siatkę, a w 19. minucie swoją okazję miał GKS. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Jacek Berensztajn, piłkę odbił jego imiennik Krzynówek, a tuż obok słupka główkował Dariusz Patalan. W odpowiedzi szarżę prawą flanką przeprowadził eks-giekaesiak, Mariusz Kukiełka, podał do Tomasza Sokołowskiego II, który zacentrował do ciemnoskórego Maxwella Kalu. Nigeryjski napastnik strzelał głową, a piłkę końcami palców ponad poprzeczkę przerzucił Krupski. Błyskawicznie odpowiedzieli „Brunatni”, a konkretnie Krzynówek, który w 23. minucie huknął zza pola karnego, ale do odbitej przez Jarosława Stróżyńskiego piłki nie zdążył dobiec Marius Skinderis.

Początek drugiej połowy przyniósł rozstrzygnięcie. W 46. minucie Kryszałowicz zagrał z lewej strony wzdłuż bramki, a akcję wślizgiem skutecznie zamknął Mirosław Siara – z bliska pakując piłkę do siatki.

– Akcja poszła lewą stroną. Paweł Kryszałowicz podał w taki sposób, że piłka potoczyła się wzdłuż linii pola karnego. Akurat zamykałem tę akcję i nie było przy mnie żadnego obrońcy. Wślizgiem uderzyłem piłkę, która przeszła między nogami jednego z bełchatowian i wpadła do siatki. Byłem wtedy chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! – tak rozstrzygającą o losach 45. finału Pucharu Polski akcję, widział jej bohater, Mirosław Siara. – Bramka padła po kuriozalnej sytuacji i naszym gapiostwie. – z kolei komentował po meczu obrońca „Brunatnych”, Marcin Kaczmarek.

Po objęciu prowadzenia, zespół trenera Stefana Majewskiego zaczął koncentrować się na obronie, a szans na podwyższenie wyniku szukał wyłącznie w kontratakach. Bełchatowianie starali się odrobić straty i mieli kilka okazji, m.in. osiem minut przed końcem mocne uderzenie z ostrego kąta Dariusza Patalana w dobrym stylu obronił Stróżyński, a po chwili Maciej Bykowski w idealnej pozycji strzelił wprost w bramkarza Amiki. Ostatecznie puchar trafił w ręce piłkarzy Amiki, którzy dowieźli jednobramkowe prowadzenia do końca, uzyskując tym samym prawo gry w kwalifikacjach Pucharu UEFA w kolejnym sezonie.

– Puchar Polski był odzwierciedleniem tego, co graliśmy w lidze. Tylko momentami mogliśmy osiągnąć przewagę, ale generalnie przeciwnik był lepszy i nas pokonał. Oczywiście po niepowodzeniach w Ekstraklasie chcieliśmy zrobić wszystko, by osiągnąć sukces w niedzielnym finale. Mimo olbrzymiej ambicji zawodników, ogromnej woli walki to nam się jednak nie udało. Jeszcze raz się przekonaliśmy, że po prostu taki jest sport, a wiele drużyn w polskiej lidze jest od nas lepszych. To dla mnie osobiście też smutny moment, ponieważ akurat była to dwunasta rocznica mojego ślubu i myślałem, że w lepszym i radośniejszym nastroju będę wracał do domu. – skomentował na pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Pochopień.

Amica Wronki – GKS Bełchatów 1:0 (0:0)
1-0 Mirosław Siara 46 min.

Amica Wronki: Jarosław Stróżyński – Bartosz Bosacki, Marek Bajor, Mariusz Kukiełka, Mirosław Siara – Mirosław Kalita (58. Piotr Kasperski), Tomasz Sokołowski II (73. Jarosław Bieniuk), Grzegorz Wódkiewicz, Piotr Dubiela (81. Tomasz Dawidowski) – Maxwell Kalu, Paweł Kryszałowicz.
Trener: Stefan Majewski
GKS Bełchatów: Jarosław Krupski – Grzegorz Wilczok (78. Adam Nocoń), Grzegorz Wagner, Bartosz Hinc, Marcin Kaczmarek (85. Marek Nowicki) – Jacek Berensztajn, Jacek Krzynówek, Marius Skinderis, Piotr Szarpak – Dariusz Rzeźniczek (54. Maciej Bykowski), Dariusz Patalan.
Trener: Marek Pochopień

Żółte kartki: Kukiełka, Dubiela – Hinc, Nocoń
Sędzia: Jacek Granat (Warszawa)
Widzów: 3000

Pomimo, iż zakończenie sezonu 1998/99 było dla GKS-u podwójnie rozczarowujące – jak przyszłość pokazała – występ w 45. finale Pucharu Polski był jednym z największych sukcesów w historii naszego klubu.

DROGA DO FINAŁU PUCHARU POLSKI 1999

  • 12.08.1998 r., II runda Pucharu Polski

Mrągovia Mrągowo – GKS Bełchatów 0:7 (0:2)
0-1 Maciej Kalkowski 39 min.
0-2 Marek Jakóbczak 43 min.
0-3 Marek Jakóbczak 59 min.
0-4 Maciej Kalkowski 62 min.
0-5 Maciej Kalkowski 78 min.
0-6 Marek Jakóbczak 81 min.
0-7 Paweł Pranagal 84 min.

  • 30.09.1998 r., III runda Pucharu Polski

Warmia Olsztyn – GKS Bełchatów 1:3 (1:0)
1-0 Łuczak 25 min.
1-1 Maciej Bykowski 53 min.
1-2 Maciej Bykowski 86 min.
1-3 Marek Jakóbczak 89 min.

  • 14.10.1998 r., 1/16 finału Pucharu Polski

Hetman Zamość GKS Bełchatów 0:4 (0:1)
0-1 Dariusz Patalan 28 min.
0-2 Marek Jakóbczak 52 min.
0-3 Jacek Krzynówek 62 min.
0-4 Sławomir Konkiewicz 84 min.
Hetman Zamość: Marek Baranowski – Dariusz Turkowski, Andryj Wasylitczuk, Artur Bożyk, Marcin Manelski (46. Paweł Kendra) – Paweł Pranagal, Karol Sobczak (46. Janusz Zych), Tomasz Szajkowski, Jan Cios – Jarosław Helwig (75. Piotr Piechniak), Piotr Badowicz.
Trener: Zbigniew Bartnik
GKS Bełchatów: Jarosław Krupski – Piotr Szarpak, Sylwester Szkudlarek, Bartosz Hinc, Piotr Przerywacz – Jacek Krzynówek, Sławomir Konkiewicz, Grzegorz Cheda, Dariusz Rzeźniczek (60. Marek Nowicki) – Maciej Bykowski (46. Marek Jakóbczak), Dariusz Patalan (64. Grzegorz Wilczok).
Trener: Krzysztof Pawlak
Żółte kartki: Cheda, Konkiewicz
Sędzia: Stanisław Grzesiczek (Katowice)
Widzów: 500

  • 07.11.1998 r., 1/8 finału Pucharu Polski

GKS Bełchatów Legia Warszawa 0:0, k. 3:2
GKS Bełchatów: Andrzej Kretek – Grzegorz Wilczok (61. Adam Nocoń), Piotr Przerywacz, Sylwester Szkudlarek – Grzegorz Cheda (71. Maciej Kalkowski), Bartosz Hinc, Marius Skinderis (119. Marek Nowicki), Piotr Szarpak, Dariusz Rzeźniczek – Jacek Berensztajn, Marek Jakóbczak.
Trener: Krzysztof Pawlak
Legia Warszawa: Grzegorz Szamotulski – Piotr Mosór, Jacek Zieliński, Paweł Skrzypek – Sergiusz Wiechowski, Jacek Magiera, Maciej Murawski (83. Dariusz Solnica), Sylwester Czereszewski, Jacek Bednarz (98. Piotr Włodarczyk) – Bartosz Karwan, Cezary Kucharski (111. Maciej Janiak).
Trener: Jerzy Kopa
Żółte kartki: Hinc, Nocoń – Bednarz, Czereszewski, Kucharski, Zieliński
Widzów: 4000

  • 10.03.1999 r., ćwierćfinał Pucharu Polski (pierwszy mecz)

Korona Kielce GKS Bełchatów 2:1 (0:1)
0-1 Dariusz Patalan 43 min.
1-1 Jarosław Pacoń 87 min.
2-1 Maciej Pastuszka 89 min.
Korona Kielce: Krzysztof Pyskaty – Dariusz Gawlik (81. Gabriel Salwa), Jarosław Pacoń, Cezary Ruszkowski – Przemysław Cichoń (70. Sławomir Grzesik), Ernest Heinrich (46. Jacek Kubicki), Paweł Kozak, Frankline Mudoh, Krzysztof Złotek – Maciej Pastuszka, Tomasz Trestka.
Trener: Włodzimierz Gąsior
GKS Bełchatów: Jarosław Krupski – Grzegorz Wilczok, Marius Skinderis, Marcin Kaczmarek – Maciej Kalkowski (75. Grzegorz Cheda), Piotr Szarpak, Jacek Krzynówek, Piotr Przerywacz, Dariusz Rzeźniczek (46. Jacek Berensztajn) – Dariusz Patalan, Marek Jakóbczak (72. Maciej Bykowski).
Trener: Krzysztof Pawlak
Żółte kartki: Trestka – Krzynówek
Sędzia: Jacek Granat (Warszawa)
Widzów: 3500

  • 14.04.1999 r., ćwierćfinał Pucharu Polski (rewanż)

GKS Bełchatów Korona Kielce 1:0 (1:0)
1-0 Adam Nocoń 17 min.
GKS Bełchatów: Jarosław Krupski – Adam Nocoń, Grzegorz Wagner, Sylwester Szkudlarek – Grzegorz Cheda (73. Marek Nowicki), Marius Skinderis, Jacek Berensztajn, Piotr Szarpak, Dariusz Rzeźniczek (85. Piotr Przerywacz) – Grzegorz Rasiak (71. Adrian Sobczyński), Maciej Bykowski.
Trener: Krzysztof Pawlak
Korona Kielce: Krzysztof Pyskaty – Sławomir Grzesik, Jarosław Pacoń, Ernest Heinrich – Przemysław Cichoń, Frankline Mudoh (22. Tomasz Pietrasiński), Dariusz Kozubek, Tomasz Trestka, Krzysztof Złotek – Jacek Kubicki, Maciej Pastuszka.
Trener: Włodzimierz Gąsior
Żółte kartki: Nocoń – Trestka
Sędzia: Stanisław Grzesiczek (Katowice)
Widzów: 1500

  • 04.05.1999 r., półfinał Pucharu Polski (pierwszy mecz)

GKS Bełchatów Ruch Chorzów 0:0
GKS Bełchatów: Jarosław Krupski – Grzegorz Wilczok, Marcin Kaczmarek, Adam Nocoń – Maciej Kalkowski (46. Grzegorz Cheda), Piotr Szarpak, Jacek Berensztajn, Marius Skinderis, Jacek Krzynówek (77. Dariusz Rzeźniczek) – Maciej Bykowski, Dariusz Patalan (46. Grzegorz Rasiak).
Trener: Krzysztof Pawlak
Ruch Chorzów: Piotr Lech – Marcin Baszczyński, Mariusz Masternak, Marek Wleciałowski – Seweryn Siemianowski (46. Daniel Tukaj), Marcin Folga (85. Piotr Żaba), Łukasz Surma, Jarosław Potok (76. Grzegorz Jordan), Rafał Ozimina – Piotr Włodarczyk, Krzysztof Bizacki.
Trener: Edward Lorens
Żółta kartka: Kalkowski
Sędzia: Mirosław Ryszka (Warszawa)
Widzów: 1500

  • 19.05.1999 r., półfinał Pucharu Polski (rewanż)

Ruch Chorzów GKS Bełchatów 0:1 (0:0)
0-1 Jacek Krzynówek 64 min.
Ruch Chorzów: Piotr Lech – Marcin Baszczyński, Mariusz Masternak, Marek Wleciałowski – Rafał Kwieciński (27. Damian Gorawski), Maciej Mizia, Mamia Dżikija, Łukasz Surma (88. Piotr Żaba), Marcin Molek (67. Jerzy Gąsior) – Piotr Włodarczyk, Krzysztof Bizacki.
Trener: Edward Lorens
GKS Bełchatów: Jarosław Krupski – Adam Nocoń, Grzegorz Wagner, Sylwester Szkudlarek – Maciej Kalkowski, Marek Nowicki (71. Marcin Kaczmarek), Marius Skinderis, Adrian Sobczyński (57. Jacek Berensztajn), Andrij Danajew (55. Jacek Krzynówek) – Dariusz Patalan, Grzegorz Rasiak.
Trener: Marek Pochopień
Żółte kartki: Dżikija – Wagner, Patalan, Sobczyński, Nowicki, Kaczmarek, Krzynówek
Sędzia: Zbigniew Marczyk (Piła)
Widzów: 1950

Zdjęcia: Ryszard Rogalski/ICC

Sponsorem Głównym GKS Bełchatów jest PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna S.A.
____________________________